Przemiany w świadomości ludności ukraińskiej w Polsce po akcji „Wisła”

Roman Drozd (Słupsk)

Przedstawienie zmian w świadomości ukraińskiej i łemkowskiej społeczności w Polsce spowodowane akcją „Wisła” jest rzeczą bardzo trudną i jednocześnie złożoną[1]. Wynika to nie tylko z tego, że dotykamy niematerialnej sfery życia ludzi, z posiadania dość powierzchownej wiedzy o świadomości ludności ukraińskiej, w tym łemkowskiej, przed wysiedleniem, ale także z pojemności samego określenia „świadomość”. Do tego dochodzi w zasadzie brak badań nad tym tematem. Mając jednak na uwadze ważność tak określonego w tytule problemu postaram się przynajmniej nakreślić główne kierunki przemian w świadomości ukraińskiej i łemkowskiej społeczności. Być może będzie to stanowiło zachętę do prowadzenia badań nad tą kwestią. Zaznaczam, że społeczność łemkowską traktuję jak ukraińską grupę etniczną.

Społeczność ukraińska, zamieszkała w granicach państwa polskiego, w latach 1944-1947 była wewnętrznie zróżnicowana. Podział dotyczył kwestii wyznaniowych. Część wyznawała grekokatolicyzm, a część prawosławie. Ludność nie posługiwała się na co dzień „literacką” odmianą języka ukraińskiego, lecz jego odmianami gwarowymi. Funkcjonowały różne orientacje polityczne. Zróżnicowany był również stopień rozwoju świadomości narodowej.

Podlaszucy, zamieszkali na Podlasiu uważali się na ogół za „tutejszych”. Dobrze rozwiniętą świadomość narodową posiadali mieszkańcy Chełmszczyzny w województwie lubelskim, Bieszczad i Nadsania, w województwie rzeszowskim. Specyficzną grupę stanowiła ludność Łemkowszczyzny. Tą nazwą określano krainę geograficzną, położoną wzdłuż granicy słowackiej, między rzeką Poprad i doliną rzeki Osławy. Kwestia wschodniej granicy Łemkowszczyzny jest zresztą przedmiotem kontrowersji[2]. Ludność ta posługiwała się specyficznymi gwarami, wywodzącymi się niewątpliwie z języka ukraińskiego, ale wykazującymi silne naleciałości słowackie (np. słowo „łem”, wywodzące się od słowackiego „len” – ale, lecz). Określali się mianem „Rusnaków” (Rusinów). Przez pozostałych Ukraińców i Polaków nazywani byli „Łemkami”. Określenie to miało charakter nieco prześmiewczy i do 1947 r. nie było powszechnie akceptowane przez „Rusnaków” jako nazwa własna.

Na przełomie XIX i XX w. wytworzyły się wśród Łemków trzy orientacje narodowościowe. Część uważała się za Ukraińców (głównie we wschodniej części regionu), część orientowała się na Rosję (tzw. „moskalofile”). Niewielki stosunkowo odłam deklarował odrębność narodową Łemków, zarówno od Polaków, jak i od Ukraińców[3]. Odłam ten był wspierany, w latach trzydziestych przez polską administrację. Nie zmienia to jednak faktu, że społeczeństwo polskie faktycznie zawsze uważało Łemków za Ukraińców. Najdobitniej świadczy o tym fakt, że w latach 1944-1946 wywierano na Łemków presję, aby wyjechali z Polski na „radziecką” Ukrainę. W 1947 r. natomiast zostali oni deportowani na „ziemie odzyskane”, w ramach akcji „Wisła”. Traktowano zatem Łemków podobnie jak innych członków mniejszości ukraińskiej w Polsce.

Władze komunistyczne realizując akcję „Wisła” chciały osiągnąć dwa cele. Pierwszy – doraźny - likwidacja podziemia ukraińskiego, a drugi – perspektywiczny - asymilacja ludności w nowym środowisku polskim. Ten ostatni cel mieścił się w ówczesnej polityce narodowościowej, która zmierzała do zbudowania jednonarodowej Polski. Dlatego wysiedleniem objęto tereny nie tylko te, gdzie działała Ukraińska Powstańcza Armia, ale także te, gdzie partyzantka nie działała (np. wschodnie tereny Beskidu Sądeckiego, czy zachodnie Beskidu Niskiego).

Deportowaną ludność osiedlono w bardzo dużym rozproszeniu oraz pozbawiono praw należnych mniejszościom narodowym i etnicznym. W instrukcji Ministerstwa Ziem Odzyskanych z listopada 1947 r. dotyczącej zasad rozmieszczenia rodzin ukraińskich czytamy: „zasadniczym celem przesiedlenia osadników „W” jest ich asymilacja w nowym środowisku polskim. Dołożyć należy wszelkich wysiłków, aby cel ten był osiągnięty. Nie używać w stosunku do tych osadników określenia „Ukrainiec”. W wypadku przedostania się z osadnikami na Ziemie Odzyskane elementu inteligenckiego, należy taki bezwzględnie umieszczać osobno i z dala od gromad, gdzie zamieszkują osadnicy z akcji „W”[4]. Z zachowanych w archiwach dokumentów wynika, że politykę polonizacyjną względem społeczności ukraińskiej, w tym łemkowskiej, jak i wobec pozostałych mniejszości narodowych, władze realizowały z różnym natężeniem do końca istnienia PRL[5].

Osiedlenie w nowym środowisku społecznym i przyrodniczym wymuszało na ludności przyjęcie określonej postawy wobec nowej rzeczywistości. W grę wchodziły trzy główne, wzajemnie się warunkujące, aspekty: stosunek do starych i nowych ziem oraz zachowania własnej odrębności. Dawny w większości górzysty krajobraz rodzinnych stron, został zastąpiony nowym nizinnym środowiskiem przyrodniczym. Dezintegracji uległo ich życie społeczne, które do wysiedlenia opierało się na więzach sąsiedzko-rodzinnych, determinowanych tradycją ludową i czynnikami przyrodniczymi. Po osiedleniu zmuszeni zostali siłą rzeczy do ułożenia sobie życia w warunkach całkowicie odmiennych od tych, do których byli przyzwyczajeni. Musieli pokonać wiele barier natury materialnej, a przede wszystkim psychicznej. Deportacja, rozproszenie w środowisku polskim, nadzór organów bezpieczeństwa, ograniczona możliwość poruszania się oraz dolegliwości wynikające z nowego klimatu i warunków gospodarowania, powodowały utrzymywanie się u nich poczucia tymczasowości, a tym samym chęć powrotu do dawnych siedzib[6]. Rzutowało to na sferę życia społecznego i ekonomicznego ludności.

W sferze gospodarczej ludność znalazła się w bardzo trudnym położeniu. Władze polskie starały się osiedlić społeczność ukraińską, ze względu na jej rolniczy charakter, przede wszystkim na wsi. Na podstawie zachowanych szczątkowych danych można przyjąć, że w miastach, głównie małych, osiedlono około 10% deportowanych Ukraińców. Na wsi umieszczano ich głównie w gospodarstwach indywidualnych. Jednak ze względu na brak dostatecznej ilości odpowiednich zabudowań, ten sposób osiedlenia napotkał na wiele trudności. Sam fakt, że ludność ukraińska w tym czasie była ostatnią wielką grupą osadniczą, powodował, że przydzielono jej w najgorszym stanie gospodarstwa, gdyż lepsze były zajęte przez wcześniej przybyłych osadników. W zasadzie wszystkie gospodarstwa wymagały remontu. Na przykład w województwie wrocławskim umieszczono rodziny ukraińskie w zabudowaniach zniszczonych w 50-70%[7]. We wszystkich mieszkaniach rzeczą powszechną był brak okien, drzwi, futryn, pieców, podłóg i mebli. Dlatego też z czasem, gdy gospodarstw indywidualnych zaczęło brakować, coraz więcej rodzin umieszczano w majątkach parcelacyjnych i należących do Państwowych Nieruchomości Ziemskich (późniejsze Państwowe Gospodarstwa Rolne). Trudną sytuację mieszkaniową władze starały się rozwiązać różnymi sposobami. Umieszczano po 2-3, a nawet więcej rodziny w jednym gospodarstwie lub dosiedlano je do polskich osadników. Pod zasiedlenie wykorzystywano także domki robotnicze i budynki folwarczne, osiedlając tam po kilka rodzin, a nawet stajnie, stodoły i inne budynki[8].

Niekorzystnie przedstawiała się także sytuacja aprowizacyjna ludności ukraińskiej. Wskutek jej wysiedlenia w miesiącach wiosenno-letnich nie zdążyła ona zebrać zasianych plonów. Wynikły z tego znaczne trudności żywnościowe na przełomie 1947/1948 r. "Sytuacja aprowizacyjna - czytamy w sprawozdaniu z powiatu bytowskiego - przesiedleńców przedstawia się tragicznie. Należy liczyć się z tym, że ca 90% ludności nie będzie miała własnych ziemniaków, a wszystkie rodziny nie będą miały do żniw 1948 r. własnego chleba"[9]. Podobne przedstawiała się sytuacja w pozostałych powiatach i województwach. W stosunkowo lepszym położeniu jesienią 1947 r. znalazły się te rodziny, które osiedlono najwcześniej. Zdążyły one jeszcze obsiać i zasadzić ziemniakami część pól, a jesienią zebrać plony. Jednak liczba tych rodzin była niewielka. Natomiast te, które osiedlono w czerwcu i później, nie zdążyły nic zasiać i posadzić[10]. Do tego odczuwano również brak paszy dla zwierząt. Organizowane przez miejscowe władze zbiórki paszy nie rozwiązały jednak problemu, gdyż część osadników polskich odmówiła brania udziału w tej akcji[11]. Jedni ze względu na niechęć do Ukraińców, drudzy z braku własnych większych zapasów. W tej sytuacji niektóre rodziny ukraińskie zmuszone były wyzbyć się części zwierząt.

Trudności natury psychicznej oraz społeczno-ekonomicznej powodowały, że ludność nie widziała możliwości i nie chciała rozpoczynać życia „od nowa”. Pragnęła powrotu i dlatego nie była zainteresowana zagospodarowaniem się. Nie dostrzegała jeszcze możliwości gospodarczych jakie stwarzały nowe tereny. Nie remontowała zabudowań, a kontakty sąsiedzkie ograniczyła do koniecznego minimum. Taki stan powodował umacnianie się tęsknoty za utraconą ojcowizną, a nowe tereny traktowano jako obce – niechciane.

Ten stan zaczął powoli zmieniać się wraz z adaptacją ekonomiczną i społeczną. Przedłużający się pobyt wymuszał konieczność zabezpieczenia sobie bytu i przetrwania do momentu powrotu. Zaczęto dokonywać niewielkich inwestycji. Przy czym początkowo większą uwagę zwracano na rozwój hodowli niż uprawę roślin. Należy to tłumaczyć posiadanymi umiejętnościami hodowlanymi i koniecznością nauczenia się nowego sposobu gospodarowania, ale przede wszystkim zamiarem powrotu, gdyż zwierzęta można było zabrać lub sprzedać, a ziemia i budynki musiały pozostać. Niemniej proces adaptacyjny rozpoczął się.

Przełom nastąpił po 1956 r. Chwilowa liberalizacja polityki narodowościowej pozwoliła społeczności ukraińskiej, w tym łemkowskiej, wyartykułować swoje żądania. Głównym postulatem było żądanie powrotu, co świadczyło o silnym poczuciu tymczasowości. Władze zdając sobie sprawę z tego stanu rzeczy, postanowiły doprowadzić do stabilizacji społeczności ukraińskiej na ziemiach zachodnich i północnych. Z jednej strony zezwolono na działalność kulturalno-oświatową, a nawet na nabożeństwa greckokatolickie w ramach Kościoła rzymskokatolickiego, a z drugiej udzielono w latach 1956-1960 znacznych pożyczek bezzwrotnych na zagospodarowanie się, przy jednoczesnym uniemożliwieniu powrotu. Pomoc ta w znacznym stopniu poprawiła zagospodarowanie się ludności, poprawiła jej byt, co przyspieszyło adaptację. Zaczęto zauważać możliwości jakie dawały nowe warunki gospodarowania. Tym samym dążenie do powrotu zaczęło tracić na swej sile.

Proces adaptacji ekonomicznej wpływał na adaptację społeczną. Konieczność zaspokojenia podstawowych potrzeb bytowych wymuszał nawiązanie kontaktów z polskimi sąsiadami. Przy czym deportowana ludność już w momencie osiedlenia miała „przyszytą łatkę” „bandytów”, „morderców”, „rezonów” itp., co było wynikiem ówczesnej antyukraińskiej propagandy, którą siłą rzeczy uwiarygodniały opowieści tych Polaków, którzy byli świadkami lub słyszeli o mordach na Wołyniu. Z kolei Ukraińcy odrzucali taki sposób kreślenia ich wizerunku, sami czuli się skrzywdzeni. Dla nich to Polacy byli „mordercami”, co uwiarygodniano nie mniej drastycznymi opisami. Osiedlona ludność ukraińska o mordach na Wołyniu nic nie wiedziała, tak jak i Polacy nic nie wiedzieli o mordach na Ukraińcach w Polsce. Dlatego wzajemnie obarczano się winą. Doszło do dwóch odmiennych interpretacji konfliktu polsko-ukraińskiego. Taki stan rzeczy, niestety, w jakimś stopniu wpływał na świadomość historyczną obu stron, znacznie utrudniając, a czasami nawet uniemożliwiając porozumienie.

Wspomniana niechęć oraz poczucie tymczasowości powodowało izolację społeczną społeczności ukraińskiej, w tym łemkowskiej, od polskiej. Ten swoisty izolacjonizm Ukraińców trafnie określił Andrzej Sakson, który zauważył, że przybycie ludności ukraińskiej w ramach akcji "Wisła" na ziemie zachodnie i północne Polski "zapoczątkowało w życiu tej grupy wieloletni okres izolacji społecznej, charakteryzującej się antagonizmami, wrogością i nieutrzymywaniem stosunków sąsiedzkich i towarzyskich z pozostałymi grupami ludności. Izolacjonizm ten posiadał dwie postacie. Z jednej strony przybierał formy ostracyzmu ze strony innych mieszkańców, którzy dążyli do izolacji społecznej Ukraińców i Łemków, z drugiej natomiast miał charakter samoizolacji, czyli niechęci samych zainteresowanych do nawiązania jakichkolwiek kontaktów z innymi. Zjawiska te wzajemnie się warunkowały oraz posiadały własną dynamikę i specyfikę"[12].

Czas jednak robił swoje. Najszybciej społeczność ukraińska nawiązały kontakt z ludnością rodzimą i z dawnych województw zachodnich i centralnych, gdyż nie byli oni obciążeni wzajemnymi zaszłościami historycznymi[13]. Poza tym samo rozproszenie wymuszało na ludności ukraińskiej konieczność nawiązania stosunków z polskimi sąsiadami. W wyniku tych kontaktów zaczęły słabnąć stereotypy mimo, że ówczesna propaganda od czasu do czasu odgrzewała stereotyp „rezuna”. Niemniej rozpoczął się trudny proces zbliżenia.

Proces adaptacji społecznej ludności ukraińskiej przyspieszyła liberalizacja polityki narodowościowej, zwłaszcza po 1956 r. Powstało Ukraińskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne, zaczęto wydawać tygodnik ukraiński „Nasze Słowo”. Rozwinął się amatorski ruch artystyczny, uruchomiono nauczanie języka ukraińskiego. Pod naciskiem grekokatolików i przy wsparciu prymasa, władze zezwoliły na odprawianie nabożeństw greckokatolickich w ramach Kościoła rzymskokatolickiego. Przynajmniej w podstawowym zakresie zaistniała możliwość zaspokajania swych potrzeb kulturalno-oświatowych i religijnych. Był to bardzo ważny czynnik na drodze do adaptacji społecznej.

Możliwość zaspokojenia podstawowych potrzeb, wzrost poziomu życia, słabnięcie stereotypów i wzajemnej niechęci osłabiało izolacjonizm ludności ukraińskiej, w tym łemkowskiej. Nie bez znaczenia było uświadomienie sobie niemożności rychłego powrotu na dawne ziemie. Praca, szkoła, kontakty sąsiedzkie wymuszały nawiązywanie bliższych relacji z Polakami. Uwidoczniło się uczestnictwo ludności ukraińskiej w życiu społeczno-politycznym. W latach 70. nastał wyraźny proces adaptacji społecznej. Z kolei w następnym dziesięcioleciu uwidocznił się proces integracji ludności ukraińskiej z polską. Sprzyjało temu nie tylko lepsze poznanie się, ale także pojawienie się nowego pokolenia Polaków i Ukraińców. Dzięki temu ci ostatni zaczęli wychodzić z przysłowiowego „getta”, w czym prym wiedli studenci ukraińscy. Nastąpiło otwarcie na środowisko polskie. Przejawem było zaangażowanie się w przemiany polityczne tego okresu w Polsce. Proces integracji znacznie się pogłębił po 1989 r., przy czym jest to integrowanie się przy zachowaniu własnej tożsamości.

Proces adaptacji ekonomicznej, jak i społecznej, oznaczał zmiany w świadomości wysiedlonych. Wraz z jego pogłębianiem się zaczęło słabnąć poczucie tymczasowości, a tym samym zmieniał się stosunek do ziem dawnych i nowych. Silny związek emocjonalny do ziem rodzinnych zaczął słabnąć na rzecz terenów nowych, które siłą rzeczy zaczęły urastać do rangi małej ojczyzny. Oczywiście takie stwierdzenie jest uogólnieniem, gdyż wspomniany proces miał i ma swoją specyfikę i dynamikę. Zawsze można wskazać na wyjątki. Niemniej w pokoleniu osób urodzonych i pamiętających rodzinne strony istnie jeszcze emocjonalny z nimi związek. W ich wypowiedziach wyraźnie widać tę emocjonalną więź, a nawet tęsknotę za utraconym „rajem”. Dlatego w tej grupie silne jest poczucie doznanej krzywdy. Dla nich nowe ziemie nie są małą ojczyzną, są ziemiami ich zamieszkania. Wiek i względy ekonomiczne oraz rodzinne nie pozwalają im powrócić. Inną świadomość ma pierwsze pokolenie urodzonych już na ziemiach zachodnich i północnych. U nich występuje znacznie słabsza więź z ziemiami rodziców. Znają je z opowiadań oraz z indywidualnych i grupowych wycieczek. Przy czym obraz „raju” malowany przez dziadków i rodziców, siłą rzeczy zderza się z istniejącymi realiami. Dlatego w grupie tej nie ma świadomości małej ojczyzny. Nie są z nią utożsamiane ziemie dawne, jak i nowe. Z tego powodu grupa ta ma także poczucie doznanej krzywdy. Niemniej można zauważyć większą więź tych osób z obecnymi ziemiami. Inaczej przedstawia się stosunek drugiego pokolenia urodzonych na ziemiach zachodnich i północnych. Tu wyraźna jest ich więź z obecnym miejscem zamieszkania. Dla nich nie ma ziem dawnych i nowych, są tylko obecne, które urastają do rangi małej ojczyzny. W grupie tej istnieje świadomość ziem dawnych, lecz jako miejsce urodzenia, czy też pochodzenia, ich dziadków.

Wysiedlenie i rozproszenie w środowisku polskim spowodowało, że ludność o różnym poczuciu tożsamości narodowej znalazła się w nowej rzeczywistości, w obcym narodowościowo środowisku. Z jednej strony sprzyjało to procesowi asymilacji, a z drugiej jednak wymuszało określenie swojej przynależności narodowej. Wspomniana wcześniej izolacja społeczna ludności ukraińskiej pociągała za sobą ich wewnętrzną integrację. Wspomagali się w różnych pracach, wspólnie obchodzili święta oraz zapraszali się na różnego typu uroczystości rodzinne. Kultywowali, na ile było to możliwe, własne tradycje narodowe i religijne. Rozmawiali i modlili się w swoim języku i według juliańskiego kalendarza obchodzili święta. Różnego typu uroczystości np. weselne odbywały się przy zachowaniu własnych obrzędów. Właśnie ta codzienna kultura stała się ostoją odrębności i sposobem na przetrwanie. Jak stwierdza Bożena Beba: "Zwyczaje i obrzędy miały dla ludności ukraińskiej szczególne znaczenie, ponieważ jako elementy światopoglądu ludowego ściśle związane były ze światopoglądem religijnym i funkcjonowały na płaszczyźnie cerkwi greckokatolickiej [również prawosławnej - RD] w postaci greckokatolickiego [prawosławnego - RD] roku obrzędowego, zgodnie z kalendarzem juliańskim. Stanowiło to jedną z najistotniejszych cech dystynktywnych tej kultury, zwłaszcza w nowym środowisku. Realizowanie się nawet w tak okrojonej płaszczyźnie tożsamości kulturowej nie było łatwe i proste. Nie miało ono cech otwartości, nie mówiąc już o ostentacji. [...] Wielu obawiało przyznawać się do własnej kultury i języka. Niektórzy też, ci mniej odporni, starali się zapomnieć o swoim pochodzeniu w zamian za normalne i bezpieczne życie. Lecz dla większości ta właśnie sytuacja stwarzała możliwości określenia swojej tożsamości (kształtowała nawet postawy przekory) właśnie w oparciu o kulturę ludową, która już teraz nie pozostawała kulturą bez nazwy, a poczęła pretendować do miana kultury ukraińskiej"[14].

Doszło jednocześnie do zacierania się różnic pomiędzy poszczególnymi ukraińskimi grupami regionalnymi. Wymieszały się zwyczaje i obrzędy, dialekt, przyswojono sobie pieśni pozostałych grup. Wśród osób nie mających jasno skrystalizowanej świadomości narodowej zaczęło rodzić się poczucie przynależności do narodu ukraińskiego. Katalizatorem w tym zakresie była ciągle utrzymująca się ich konfrontacja z niechętnym otoczeniem, podział na "swój - obcy"[15]. Oczywiście kultywowanie tradycji, a co za tym idzie utrzymywanie odrębności, było łatwiejsze w większych skupiskach ludności ukraińskiej, tam gdzie odbywały się nabożeństwa greckokatolickie lub prawosławne. Z przykład mogą posłużyć osoby o nieukształtowanym poczuciu przynależności do narodu ukraińskiego np. wysiedlone z Podlasia czy Łemkowszczny. Pod wpływem swych sąsiadów – Ukraińców, działalności od 1956 r. Ukraińskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego oraz wspomnianego podziału swój (czyli wysiedlony) i obcy zaczęły przyjmować opcję ukraińską.

Niemniej akcja „Wisła” spowodowała przyśpieszenie procesów asymilacyjnych wśród wszystkich grup ludności ukraińskiej. Spowodowane to było wcześniej opisanymi czynnikami, jak również strachem. Dotyczył on nie tylko osoby deportowane, ale również tych, które uniknęły wysiedlenia bądź powróciły w rodzinne strony. Właśnie obawa przed ponowną deportacją była decydującym czynnikiem w polonizacji tych osób. Widać to na przykładzie mieszkańców południowego Podlasia.

Proces integracji z resztą społeczności ukraińskiej przebiegał z trudnościami wśród Łemków. Większa część ludności łemkowskiej (około 70 tys.) została, w latach 1944-1946 przesiedlona na Ukrainę[16]. Mniejsza część (około 30-40 tysięcy) została przesiedlona, w ramach akcji „Wisła” głównie na Ziemię Lubuską i Dolny Śląsk. Łemkowie na Ukrainie szybko zintegrowali się z miejscowym społeczeństwem. W Polsce natomiast pewien odłam tej ludności zachował postawę separatystyczną, nie uznając się ani za Polaków, ani za Ukraińców, lecz za odrębny naród łemkowski, lub rusiński. Nie zmienia to faktu, że pokaźna część Łemków zaakceptowała tożsamość ukraińską, albo uległa całkowitej polonizacji.

Swoisty fenomen łemkowskiego separatyzmu w Polsce można wyjaśnić. Ludność ta, przed wysiedleniem nie posiadała ukształtowanej tożsamości. Została osiedlona z dala od innych odłamów ludności ukraińskiej, posiadających lepiej ukształtowaną świadomość narodową. Na „ziemiach odzyskanych” zetknęła się z polskimi przesiedleńcami zza Buga, o bardzo wrogim nastawieniu wobec Ukraińców. Negowanie własnej ukraińskości i deklarowanie się jako Łemkowie było swoistym działaniem obronnym. Trzeba zresztą stwierdzić, iż działacze ukraińscy w Polsce nie zawsze dobrze rozumieli „łemkowską duszę”, czyli silne przywiązanie do własnej gwary i tradycji regionalnej, co nie zawsze było jednoznaczne z separatyzmem.

Polskie władze komunistyczne konsekwentnie odmawiały uznania Łemków za odrębną mniejszość narodową, obawiając się, że oznaczałoby to konieczność anulowania decyzji akcji „Wisła” w stosunku do tej ludności. W sporządzonej w 1958 r. przez SB ściśle tajnej notatce informacyjnej stwierdzono: "Naszym zdaniem działalność nacjonalistycznie nastawionych elementów za powrotem na dawne miejsca zamieszkania nie zakończyła się. Chcą oni  do celu dojść okrężnymi drogami. Dlatego teraz  starają się stworzyć dogodne warunki do ponownego wystąpienia z żądaniami za powrotem.  W tym celu prowadzona  jest wśród Łemków agitacja za  utworzeniem  samodzielnej łemkowskiej organizacji społeczno-kulturalnej. Zaznacza się, że akcja za powrotem na dawne miejsca zamieszkania dotyczyła prawie wyłącznie Łemków. W agitacji w sprawie utworzenia samodzielnej łemkowskiej organizacji społeczno-kulturalnej stawiany jest motyw odrębności narodowej Łemków. Podkreślane jest też, że tym oddzieleniem chcą się Łemkowie odżegnać od nacjonalizmu ukraińskiego. Łemkowie twierdzą, że nigdy nie popierali działalności UPA, a o ile jaki Łemko był wmieszany w nią to pod  przymusem. Tego rodzaju twierdzenia mają gorących zwolenników w ludziach, którzy faktycznie z UPA nie mieli nic wspólnego, wygodne są również dla ludzi, którzy byli zaangażowani w tę działalność. [...] Agitatorzy za powrotem na dawne miejsca zamieszkania, a obecnie propagatorzy "odrębności" zdają sobie sprawę, że pozwolenie założenia samodzielnej łemkowskiej organizacji społeczno-kulturalnej będzie równoznaczne z uznaniem narodowej odrębności Łemków. Jednocześnie będzie to przyznaniem, że Łemkowie faktycznie nie mieli nic wspólnego z działalnością UPA. Byłaby to dogodna sytuacja do ponowienia żądań powrotnych"[17].

Działacze łemkowscy usiłowali uzyskać pomoc ze strony władz ZSRR. Wysłano m.in. w 1958 r. list do I sekretarza KC KPZR Nikity Chruszczowa z prośbą o pomoc w umożliwieniu powrotu na ojcowiznę[18]. Oczywiście „radzieccy towarzysze” nie wykazali większego zainteresowania losem Łemków. Aby zyskać przychylność komunistycznych władz działacze łemkowscy zapewniali nierzadko o swej lojalności i odcinali się od „ukraińskiego nacjonalizmu”. Przekonywali, że Łemkowie nie brali udziału w działalności podziemia ukraińskiego w latach 1944 – 1947, co było prawdą jedynie do terenów Łemkowszczyzny zachodniej, a nie wschodniej[19]. Postawa działaczy łemkowskich nie zmieniła polityki komunistycznych władz, lecz wywoływała irytację innych odłamów mniejszości ukraińskiej.

Separatyzm łemkowski istnieje do dnia dzisiejszego i stanowi pewien problem dla mniejszości ukraińskiej w Polsce. Problem lokalnych separatyzmów, w naszym kraju dotyczy jednak nie tylko ludności ukraińskiej. Na Śląsku np. część miejscowej ludności odmawia przyjęcia polskiej tożsamości i deklaruje się jako odrębny naród. Państwo polskie nie uważa jednak Ślązaków za mniejszość narodową i uznaje ich za integralną część narodu polskiego. Postawa Ukraińców wobec Łemków jest taka jak Polaków w stosunku do Ślązaków. Nie negując prawa ludności łemkowskiej do kultywowania lokalnej odrębności, lecz uznają ją za część narodu ukraińskiego.

Na początku lat 90. XX w. pojawiła się opcja karpato-rusińska, zakładająca istnienie odrębnego narodu karpato-rusińskiego, zamieszkującego tereny Polski, Słowacji i Ukrainy Zakarpackiej. Moim zdaniem sprawę tę można rozpatrywać jedynie w kategoriach politycznych i jest to próba destabilizowania sytuacji w tej części Europy.

Podsumowując należy stwierdzić, że w wyniku akcji „Wisła” ludność ukraińska poniosła bardzo wielki straty materialne. Musiała rozpoczynać życie na nowej ziemi właściwie od „zera”. Utracone dobra materialne można dokładnie zmierzyć. Trudno jednak oszacować konsekwencje psychiczne dramatycznych wydarzeń. Przede wszystkim podważone zostało zaufanie do państwa polskiego, które nie zostało w pełni odbudowane do dnia dzisiejszego. Nie służy temu procesowi fakt, iż duża część polskiej opinii publicznej nie potępia akcji „Wisła”. Często można spotkać się z opinią, że była ona okrutna, lecz niezbędna dla dobra państwa. Nieuchronnie nasuwa się pytanie. Jakie działania wobec całej mniejszości ukraińskiej w Polsce może usprawiedliwić dobro państwa? Dla mniejszości ukraińskiej stanowi to problem o zasadniczym znaczeniu. Czy Ukraińcy mogą być pewni, że nigdy więcej nie zostaną objęci jakąś akcją represyjną, ponieważ wymaga tego dobro państwa?

Poza tym akcja „Wisła” pozbawiła Ukraińców świadomości realnego posiadania małej ojczyzny, pogłębiając tym samym poczucie wyrządzonej im krzywdy i wyobcowania. Doprowadziła do upadku bogatej i specyficznej kultury pogranicza, okradła ludność z duchowych i materialnych zdobyczy. Opóźniła proces narodotwórczy wśród ukraińskojęzycznej ludności północnego Podlasia i pogłębiła podziały wśród Łemków. Doprowadziła do nasilenia się procesu asymilacyjnego, w wyniku którego znaczna część społeczności ukraińskiej, w tym łemkowskiej, utraciła nie tylko własną tożsamość, ale i specyficzną, regionalną kulturę.

 

[1] Krótsza wersja artykułu ukazała się w „Biuletyn Kancelarii Sejmu” 2007.05.22, nr 1970/V kad., s. 8-11.

[2] J. Rieger, Słownictwo i nazewnictwo łemkowskie, Warszawa 1995, s. 10.

[3] J. Moklak, Łemkowszczyzna w Drugiej Rzeczypospolitej. Zagadnienia polityczne i wyznaniowe, Kraków 1997, s. 178 – 187.

[4] AAN, MZO, sygn. 784. Instrukcja dotycząca zasad rozmieszczania ludności ukraińskiej z 10 listopada 1947 r.

[5] R. Drozd, Polityka władz wobec ludności ukraińskiej w Polsce w latach 1944-1989, Warszawa 2001.

[6] M. Dziewierski, Dezintegracja społeczna świata Łemków, [w:] Dylematy tożsamości, Katowice 1992, s. 40; K. Pudło, Etniczne, społeczne i kulturowe skutki akcji "Wisła", [w:] Akcja "Wisła" na tle stosunków polsko-ukraińskich w XX w., pod red. J. Farysia i J. Jekiela, Szczecin 1994, s. 145-151.

[7] AMSWiA, MZO, sygn. 35. Sprawozdanie sytuacyjne UW we Wrocławiu za  III kwartał 1947 r. [b.d.].

[8] AAN, MZO, sygn. 784. Sprawozdanie pokontrolne Departamentu Inspekcji MZO z rozmieszczenia ludności ukraińskiej na terenie województw: wrocławskiego, poznańskiego, szczecińskiego, gdańskiego i olsztyńskiego  z  21 października  1947 r.

[9] Cyt. za: S. Zabrowarny, Ukraińcy na Pomorzu Zachodnim w latach 1947-1956, [w:] Ukraińcy w Polsce. Poszukiwania i odkrycia, Koszalin-Poznań 1992, s. 34.

[10] AAN, MZO, sygn. 1032. Raport dowództwa  Okręgu Wojskowego Nr 2 do Szefa Sztabu Generalnego WP dotyczący sytuacji politycznej i gospodarczej ludności ukraińskiej w województwie gdańskim i szczecińskim z 12 sierpnia 1947 r.

[11] APOlsztyn, UW, sygn. 1411. Pismo starosty szczytneńskiego do Wydziału Osiedleńczego UW w Olsztynie w sprawie zabezpieczenia paszy dla osadników ukraińskich z 16 lutego 1948 r.

[12] A. Sakson, Stosunki  narodowościowe na Warmii i Mazurach 1945-1997, Poznań 1998, s. 180.

[13] APKoszalin, PWN, sygn. 4579. Sprawozdanie PPR w Słupsku z pracy wśród ludności przesiedlonej z województwa rzeszowskiego z 16 sierpnia 1952 r.

[14] B. Beba, Kierunek przemian tożsamości kulturowej Ukraińców na Warmii i Mazurach, [w:] Tożsamość kulturowa społeczeństwa Warmii i Mazur. Pod red. B. Domagały i A. Saksona, Olsztyn 1998, s. 101.

[15] Tamże, s. 100.

[16] K. Pudło, Dzieje Łemków po II wojnie światowej (zarys problematyki) (w:) Łemkowie w historii i kulturze Karpat, cz. I, Warszawa-Sanok 1992, s. 356.

[17] Tamże.

[18] APZielona Góra, PWRN, sygn. 642. Sprawozdanie PWRN w Zielonej Górze z zagadnień ludności ukraińskiej za I półrocze 1958 r. [b.d.].

[19] Postawa Łemków wobec Ukraińskiej Powstańczej Armii była na ogół istotnie nieufna. Jednak w oddziałach UPA walczyło wielu Łemków, zwłaszcza z wschodniej części regionu. Pełnili nawet funkcje dowódcze.

Kontakt

logo UTH beztlo60Ukraińskie Towarzystwo Historyczne w Polsce

ul. Kościeliska 7
03-614 Warszarwa