Przesiedlenie ludności ukraińskiej z Polski na Ukrainę radziecką w latach 1944-1946

Roman Drozd (Słupsk)

Wkroczenie Armii Czerwonej na terytorium Polski umożliwiło Związkowi Radzieckiemu podporządkowanie sobie Polski, jak i ustalenie z nią nowej granicy. W zawartym 27 lipca 1944 r. w Moskwie tajnym porozumieniu z Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego postanowiono za podstawę wytyczenia granicy przyjąć linię  Curzona z niewielkimi odchyleniami na korzyść Polski. Wspomniany przebieg granicy nie zadowalał polskiego rządu emigracyjnego w Londynie oraz związanych z nim polskich ugrupowań politycznych, a także większości społeczeństwa polskiego, stojących na stanowisku nienaruszalności wschodniej granicy Polski sprzed 1939 r. Przesunięcie polsko-radzieckiej granicy Polski nie zadowalało i Ukraińców znajdujących się po jej zachodniej stronie, a także części komunistów radzieckich, którzy opowiadali się za przyłączeniem do USRR Podlasia, Chełmszczyzny i Łemkowszczyzny[1]. Decydentem był jednak Kreml, któremu nie zależało na normalizacji stosunków polsko-radzieckich. Zresztą problem miała rozwiązać wymiana ludności między oboma krajami. Do Polski mięli przesiedlić się Polacy i Żydzi - byli obywatele polscy, a z Polski Białorusini, Litwini i Ukraińcy. Dodajmy, że ten transfer ludności miał na celu nadanie nowej granicy trwałego, etnograficznego charakteru. Zależało na tym stronie radzieckiej, która tym samym wymuszała na Wielkiej Brytanii i USA zgodę na taki właśnie przebieg granicy.

W 1944 r. kwestia ukraińska dla władz polskich była jednym z najważniejszych zagadnień narodowościowych, gdyż mimo przesunięcia granicy około 700 tys. Ukraińców nadal pozostawało w granicach państwa polskiego[2]. Zapewne obie narodowości prezentowały cały wachlarz wzajemnych postaw, od tych przychylnych po wrogie, to jednak relacje nie należały do najlepszych. Powodem było dążenie Ukraińców do zbudowania własnego państwa, w granicach którego miały znaleźć się ziemie, które z kolei Polacy uważali za swoje. Brak kompromisu z obu stron w tej kwestii doprowadził do krwawego konfliktu między oboma narodowościami, dodajmy podsycanego przez Berlin i Moskwę. Wzajemną niechęć starały się wykorzystać polskie władze komunistyczne, które w przesiedleniu Ukraińców widziały możliwość, rozwiązania kwestii ukraińskiej, a z drugiej, przypodobania się niechętnej im społeczności polskiej. Z tego powodu wszelkie próby odnowienia życia ukraińskiego na terenach państwa polskiego spotkały się ze sprzeciwem władz. Wyjątek stanowiło szkolnictwo ukraińskie, któremu władze w sierpniu - wrześniu 1944 r. zezwoliły na funkcjonowanie. Jednak wraz z rozpoczęciem akcji przesiedleńczej oraz przyjęcia w polityce narodowościowej koncepcji państwa jednonarodowego, szkoły ukraińskie zostały zlikwidowane.

9 września 1944 r. PKWN i rząd Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej zawarły umowę o wymianie ludności. Nie ma wątpliwości, że stroną inicjująca wspomnianą umowę była Moskwa. To ona decydowała o składzie osobowym PKWN, jak i władz ZSRR oraz ich polityce. Zależało jej na stworzeniu granicy etnograficznej między Polską a ZSRR, a tym samym postawić państwa Zachodnie przed faktem dokonanym, czyli uzyskać ich zgodę na taki właśnie przebieg granicy. Na planowanej konferencji Wielkiej Trójki w Jałcie, którą zaplanowano na luty 1945 r., zamierzano zająć się przebiegiem nowej granicy polsko-radzieckiej. Było wiadomo, że przywódca Wielkiej Brytanii Winston Churchill, będzie optował za przynależnością do Polski Lwowa. Nie przypadkiem też umowę zawierały „rządy” Polaków i Ukraińców. Chodziło o stworzenie pozorów, że przesiedlenie, a co za tym idzie rozgraniczenie terenów jest niezależną decyzja obu narodów.   Mimo że gwarantowała ona dobrowolny charakter transferu, to w rzeczywistości obie strony nie przestrzegały tej zasady.

Realizację umowy rozpoczęto od wydania instrukcji wykonawczej do zawartej umowy, a następnie utworzono centralny i terenowy aparat przesiedleńczy[3]. Przy PKWN utworzono Urząd Generalnego Pełnomocnika do Spraw Repatriacji, którym kierował Władysław Wolski. Na stanowisko Głównego Przedstawiciela do Spraw Ewakuacji powołano Józefa Bednarza. Z kolei strona ukraińska Głównym Pełnomocnikiem Rządu USRR ustanowiła Mikołaja Podhornego, a od 1946 r. M. Romaszczenkę. Zorganizowano także rejonowe przedstawicielstwa w Biłgoraju, Chełmie, Gorlicach, Hrubieszowie, Jarosławiu, Krasnymstawie, Lesku, Lubaczowie, Nowym Sączu, Przemyślu, Sanoku, Tomaszowie Lubelskim, a także Zamościu i Włodawie. Swym zasięgiem obejmowały one głównie teren danego powiatu. Na czele przedstawicielstwa stał rejonowy przedstawiciel z podległym sobie personelem biurowym i technicznym, którego skład osobowy zależał od miejscowych potrzeb i warunków. Powstały także wspólne polsko-ukraińskie komisje przesiedleńcze. Do ich zadań należała rejestracja Ukraińców, przyjmowanie zgłoszeń na wyjazd, dokonywanie opisu mienia oraz planowanie i organizowanie wysiedlenia. Wyznaczono również punkty kontrolno-przepustowe w miejscowościach: Krakowiec, Laskowiec, Łyczków, Mała Władowka, Medyka, Niżankowice, Porchacz, Przewóz, Rawa Ruska, Sokal, Ustianowa i Uściług,. Należy dodać, że cały aparat przesiedleńczy miał do swej dyspozycji siły porządkowe oraz wojsko, a także posiłkował się administracją lokalną. Rozpoczęto także działalność propagandowo-informacyjną oraz przystąpiono do sporządzania list ludności ukraińskiej[4].

15 października rozpoczęło się przesiedlenie z Polski ludności ukraińskiej. Początkowo wyjeżdżały osoby, które utraciły swych bliskich i mienie w wyniku polsko-ukraińskich walk, jak i przejścia frontu. Ocenia się, że wyjechało wówczas około 20 tys. osób[5]. Jednak zdecydowana większość Ukraińców, nawet tych, którzy wcześniejszych deklarowali chęć wyjazdu, chcieli pozostać na swej ojcowiźnie. Poza tym w pamięci wielu Ukraińców tkwiły zastosowane przez władze sowieckie w latach 1939-1941 wobec nich represje. Postawa ta nie uległa zmianie przez cały okres transferu. Ludność ukraińska wykorzystywała wszelkie sposoby od ucieczek w las lub na czechosłowacka stronę do zmiany obrządku i deklarowania lojalności wobec Polski, aby tylko pozostać. Opór Ukraińców spowodował, że władze zaczęły opowiadać się za przymuszeniem ich do opuszczenia Polski, co szło w parze z nastrojami części społeczeństwa polskiego w terenie, a także przedstawicielami władzy lokalnej. Wojewoda lubelski Kazimierz Sidor w ściśle tajnym piśmie do Prezydium Krajowej Rady Narodowej i PKWN pisał: "można z całą pewnością twierdzić, że masa ta [Ukraińcy - RD] stanowić zawsze będzie ośrodek działań faszystowskich, reakcyjnych, przeciwpolskich i przeciwsowieckich. Stąd wniosek prosty, że klauzula "dobrowolności" w umowie o przesiedleniach jest niesłuszna i winniśmy iść na przymusowe przesiedlenie tych wszystkich, którzy w czasie okupacji określali się jako Ukraińcy i w masie swej współpracowali  z Niemcami". Wniosek swój motywował, z wielką przesadą, nacjonalizmem ukraińskim, stwierdzając, że "gros masy ukraińskiej mieszkającej po lewej stronie Bugu, to element przeżarty  nacjonalizmem szowinistycznym ukraińskim, który i obecnie prowadzi wybitnie szkodliwą robotę w stosunku do narodu  polskiego i narodów Związku Radzieckiego, a mianowicie: pomijając fakty wyrzynania rodzin polskich, fakty bolesne i wszystkim znane, nacjonaliści ukraińscy weszli w skład rad, partii i milicji i tam starają się przemycić swą linię polityczną, względnie prowadzić robotę  tak, aby wywołać oburzenie i niechęć mas do programu reprezentowanego przez Rady i PKWN. Robota ta jest prowadzona przy tym tak koronkowo, że trudno wpaść na jej ślad”[6]. Zapewne nie wszyscy przedstawiciele władz, jak i społeczeństwa polskiego, podzielały takie poglądy, ale decydentami były władze centralne, którym zależało na wyzbyciu się ludności ukraińskiej. Umowa przesiedleńcza zakazywała stosowania jakiegokolwiek przymusu. Zatem posadzenie Ukraińców o nacjonalizm i kolaborację z Niemcami hitlerowskimi stanowiło usprawiedliwienie przekreślenia tej zasady. Mimo tego zabiegu, przymuszenie do wyjazdu należy rozpatrywać w kategoriach złamania obowiązującego prawa, a wysiedlenie ludności za nielegalne.

Po początkowym zachęcaniu Ukraińców do wyjazdu, którym anulowano wszelkie zaległości oraz bieżące świadczenia w naturze, podatki oraz składki ubezpieczeniowe, władze przystąpiły, najpierw metodami administracyjno-ekonomicznymi, do przymuszania Ukraińców do wyjazdu. 13 lutego 1945 r. Rząd Tymczasowy RP przyjął jednogłośnie wniosek Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, w którym domagano się m.in. bezwzględnego wyegzekwowania od niezarejestrowanych na wyjazd Ukraińców wszelkich świadczeń na rzecz państwa oraz powoływania ich do wojska, przystąpienia do likwidacji  podziemia zbrojnego, a także w trybie natychmiastowym zakazu działalności ukraińskich komitetów w powiecie jarosławskim i przemyskim, które, dodajmy, dążyły do normalizacji życia Ukraińców[7]. Był to błąd, o którym mówił w 1956 r. płk Juliusz Hübner (członek ścisłego dowództwa Grupy Operacyjnej „Wisła” w 1947 r.) na tajnym posiedzeniu Kolegium MSW. Oceniając akcję „Wisła” stwierdził: "popełniliśmy ogromny błąd w stosunku do ludności ukraińskiej, stosując przeciwko niej ostre represje. Akcja "W" była ostatecznym wynikiem tego błędu. Oceniamy nasze stanowisko w tych sprawach jako niesłuszne i niesprawiedliwe, niezgodne z naszą ideologią, ale sama ocena nie usprawiedliwia naszych potwornych błędów. Konieczna jest pełna rehabilitacja i zdanie rachunku z tego co było. Wniosek dokonania krytycznej oceny akcji "W" uważam za słuszny"[8].

Przyjęcie przez rząd powyższego wniosku otwierało drogę organom bezpieczeństwa do podejmowania akcji zbrojnych wobec ludności ukraińskiej w imię walki z "bandami ukraińskimi". Od tego momentu znacznie wzrosła liczba napadów na wsie ukraińskie, celem zastraszenia i zmuszenia ich mieszkańców do wyjazdu. Oto kilka przykładów: 21 marca 1945 r. 2. Samodzielny Batalion Operacyjny Korpusu Bezpieczeństwa Publicznego dokonał pacyfikacji wsi Lubliniec Stary, w wyniku której zamordowano co najmniej 58 osób[9]. Ten sam batalion 5 kwietnia dokonał napadu na wieś Gorajec (pow. lubaczowski) i zamordował co najmniej 155 osób, w tym kobiety i dzieci. Wieś ograbiono i spalono[10]. Do tego dochodziły walki między polskim a ukraińskim podziemiem zbrojnym, których ofiarami w znacznym stopniu była ludność cywilna, polska i ukraińska. 3 marca 1945 r. oddział poakowski pod dowództwem por. Józefa Bissa "Wacława", wraz z  polskimi mieszkańcami sąsiednich wsi, napadł na wieś Pawłokoma i zamordował 365 osób, w tym kobiety i dzieci[11]. 15 kwietnia oddział Batalionów Chłopskich zabili w Małkowie 116 osób, głównie kobiet i dzieci[12]. 17 kwietnia połączone oddziały Narodowej Organizacji Wojskowej "Mewy" i "Wołyniaka" zamordowały, według źródeł ukraińskich, co najmniej  358. mieszkańców wsi Piskorowice[13]. Polskie źródła podają liczbę 140 osób, w tym 10 Polaków[14]. 6 czerwca oddziały Narodowych Sił Zbrojnych  "Szarego", "Sokoła", "Zemsty", "Romana" i "Jacka" napadły na wieś Wierzchowiny i w przeciągu 2 godzin zamordowały 194 osoby, w tym 65 dzieci w wieku do 11 lat[15].  Z kolei 27 marca 1945 r. oddziały UPA z kurenia "Zeliźniaka" dokonały ataku na posterunki MO w pow. lubaczowskim i jarosławskim. Zabito 30 funkcjonariuszy MO oraz 43 osoby cywilne[16]. 17 kwietnia oddział "Zaliźniaka" w Wiązownicy zabił 65 osób[17]. 21 kwietnia 1945 r. została spalona wieś Borownica przez oddziały ukraińskiej samoobrony w odwecie za udział jej mieszkańców w napadzie na Pawłokomę. Zabito co najmniej 27 osób[18]. Za to samo sotnie UPA "Hromenki" i "Burłaki" 3 października spaliły wsie: Dylągawa, Bartkówka, Łączki, Sielnicę oraz Pawłokomę zasiedloną po wymordowaniu Ukraińców Polakami[19]. 18 maja oddziały UPA napadły na wsie Radków, Łachowce, Rzeplin i Posadów, w których spalono większość zabudowań i zabito około 60 osób[20]. Zaznaczmy, że takich akcji ze strony polskiej i ukraińskiej było o wiele więcej.

Konflikt ten zaostrzały władze komunistyczne, którym był on na rękę. W ściśle tajnej instrukcji KC PPR nr 1/26/45-Z z 1945 r. zalecono: "Do wszelkich incydentów na pograniczu, między Ukraińcami i Polakami, należy zachować się obojętnie. Można nawet zręcznie prowokować incydenty, gdyż  nasza sprawa na tym nie ucierpi. Broń Ukraińców jest skierowana wyłącznie przeciw faszystom z AK. W porozumieniu z NKWD nie dopuszczać, aby wojsko lub milicja interweniowały w tym kierunku. Działać przy tym bardzo OSTROŻNIE"[21]. Poza tym znany jest przypadek ataku 17 marca 1945 r. na Dynów oddziału ucharakteryzowanego  na wzór UPA,  W czasie ataku okazało się, że jest to tajny oddział NKWD. Następnego dnia zostały otoczone przedmieścia dynowskie: Bachórz, Batkówka, Futoma, Harta, Karlówka, Ulanica. Aresztowano około 500 osób. 24 marca spacyfikowano także miejscowość Futomę. Powyższe akcje były przeprowadzone przez NKWD i upozorowane na napad banderowski. Odnośnie do tych wypadków KC PPR w swej tajnej instrukcji zalecił, aby: "puszczać wersje, był to odwet banderowców na AK oraz, że AK napadło na oddziały sow[ieckiego] bezpieczeństwa i dlatego nastąpiły te aresztowania i sankcje"[22].

Omawiając konflikt polsko-ukraiński nie należy zapominać o zjawisku powszechnego bandytyzmu, któremu sprzyjał wojenny i powojenny czas.. Nie jest to kwestia jeszcze zbadana, ale można przypuszczać, że to właśnie bandytyzm w znacznym stopniu destabilizował sytuację i zaostrzał relacje polsko-ukraińskie. Bandytyzmem zajmowały się typowe bandy składające się z Polaków bądź z Ukraińców, które pod płaszczykiem walki z przeciwnikiem narodowym skrywały swój właściwy cel działalności. Nie można wykluczyć także istnienia band mieszanych, polsko-ukraińskich, bowiem bandytyzm nie zna granic narodowościowych. Autorowi znany jest przypadek jednej bandy ukraińskiej, która próbowały ująć polskie organy bezpieczeństwa, jak i podziemie ukraińskie. Ostatecznie udało się to tym ostatnim. Na bandytyzmu wśród Polaków wskazuje w swojej kronice proboszcz rzymskokatolicki z Oleszyc. Zanotował w niej: "To trudno pojąć, żeby  ten sam człowiek, który w kościele  wykazuje pełną pobożność  i gorliwość religijną, poza kościołem był  wyzuty z wszelkich zasad słowa i czynu. Oczywiście, bywają rzadkie wyjątki. Stwierdzić można z pewnością, że naszym chłopem ciągle jeszcze kieruje nieposkromiona chciwość"[23]. Na zajmowaniem się bandytyzmem ludności cywilnej, a nawet funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej świadczy także pismo przedstawiciela rejonowego PKWN Józefa Bednarza do starostów łańcuckiego, jarosławskiego i przeworskiego. Napisał w nim: "Na porządku dziennym są niezliczone napady rabunkowe, nie tylko miejscowej ludności cywilnej, lecz również z najdalszych okolic, a także, co z przykrością stwierdzić muszę, jednostek miejscowej Milicji Obywatelskiej i elementów podszywających się pod milicję". Dlatego też prosił starostów o przeciwdziałanie im[24]. Dodajmy jednak, że nie wszyscy ulegli psychozie strachu i nienawiści. Znane są bowiem przypadki udzielania schronienia sąsiadowi-Ukraińcowi przez sąsiada-Polaka i odwrotnie, udzielanie schronienia Polakom przez Ukraińców. Poza tym pomagano Ukraińcom w uniknięciu przesiedlenia, a niektórzy księża polscy chętnie wydawali im zaświadczenia o przynależności do Kościoła rzymskokatolickiego, co na tamtym terenie oznaczało polską narodowość. Co prawda wydawano je w większości za opłatą, ale trzeba pamiętać, że była i jest to rzecz normalna w działalności wszystkich instytucji.

W trakcie tego konfliktu pomiędzy polskim poakowskim a ukraińskim podziemiem po obu stronach zaczęła rodzić się myśl o konieczności zaprzestania dalszych walk, a nawet podjęcia wspólnych rozmów. Wiosną 1945 r. doszło do lokalnego porozumienia na terenie południowo-wschodniej Lubelszczyzny. Podobne porozumienie zawarto jesienią 1945 r. na Podlasiu. W ich wyniku nie tylko rozgraniczono strefy wpływów i zobowiązano się do współdziałania w walce z UB, KBW i NKWD, ale także postanowiono zaprzestać wzajemnych napadów na polskie lub ukraińskie wsie. Zobowiązano się także do wspólnego zwalczania bandytyzmu.  W grudniu 1945 r. strona polska obiecała także pomoc ludności ukraińskiej w uniknięciu przeprowadzonego przez WP wysiedlenia[25]. Dodajmy, że porozumienia te, generalnie rzecz biorąc, były przestrzegane do końca działalności na tamtym terenie oddziałów UPA[26]. Wymownym tego przykładem był wspólny atak na stację Werbkowice w dniu 6 kwietnia 1946 r., skąd odchodziły transporty z przymusowo przesiedlanymi Ukraińcami oraz w nocy z 27 na 28 maja 1946 r. na Hrubieszów[27].

Jednak porozumienia lokalne nie mogły doprowadzić do uniknięcia przez ludność ukraińską przesiedlenia. Decyzja była w rękach komunistów, a ci z kolei dążyli do usunięcia Ukraińców z Polski. Zastosowanie przez nich terroru oraz przymusu administracyjnego i ekonomicznego, jak również poprawa warunków pogodowych (koniec zimy), przyczyniło się do wzrostu tempa ich wyjazdu. Jednak w połowie 1945 r. nastąpiło załamanie się akcji przesiedleńczej. Według Głównego Przedstawiciela Rządu RP do Spraw Ewakuacji Józefa Bednarza, do dnia 1 lipca 1945 r. przesiedlono jedynie 184 937 osób, co stanowiło zaledwie 38 % zarejestrowanych do wyjazdu Ukraińców[28]. Było to następstwem  masowego uchylania się Ukraińców od wyjazdu spowodowanego nie tylko przywiązaniem do ojczystej ziemi, ale także przeciwdziałaniem UPA, nakazującej ludności pozostanie na miejscu. Również informacje dochodzące z Ukrainy o radzieckiej rzeczywistości zniechęcały ich do wyjazdu. Ważnym czynnikiem było tu również zawarcie wspomnianego porozumienia między podziemiem poakowskim a UPA.

Władze postanowiły więc zmusić ludność ukraińską do wyjazdu środkami administracyjno-politycznymi oraz uświadomić jej nieuchronność przesiedlenia. 24 lipca odbyła się w Ministerstwie Administracji Publicznej konferencja poświęcona kwestii ukraińskiej. Wzięli w niej udział przedstawiciele rządu oraz wytypowani przez władze delegaci ludności ukraińskiej z województwa krakowskiego, lubelskiego i rzeszowskiego. Jednak zakończyła się ona niepowodzeniem, gdyż każda ze stron pozostała przy swoim stanowisku[29]. W tej sytuacji władze zdecydowały się na deportację, gdyż tylko to dawało realną możliwość pozbycia się ludności ukraińskiej. Dodajmy, że mieściło się to w ówczesnej polityce narodowościowej władz, które dążyły do wyzbycia się z Polski mniejszości narodowych. Na wspomnianej już konferencji w Warszawie Dyrektor Biura Prezydialnego RM stwierdził wręcz: "mamy tendencję, aby być państwem narodowym, a nie narodowościowym . Nie chcemy nikomu robić krzywdy, ale chcielibyśmy usunąć problem mniejszości narodowych", a "miejsce Ukraińca jest na Ukrainie"[30].

Niepowodzenie dotychczasowych działań na rzecz przymuszenia ludności ukraińskiej do wyjazdu, zmusiło władza do podjęcia bardziej radykalnych kroków. Z początkiem sierpnia rozpoczęły się przygotowania do bezpośredniego użycia w akcji wysiedleńczej regularnych jednostek wojskowych, co było zgodne z postulatem Pełnomocnika Rządu USRR do Spraw Ewakuacji. Stosownie do zaleceń wicepremiera Władysława  Gomułki,  22  sierpnia 1945 r.  została zwołana nadzwyczajna narada z udziałem ministra Administracji Publicznej Władysława Kiernika, wiceministra Władysława Wolskiego, dyrektora Departamentu Politycznego MAP Adama Grabowskiego, szefa Sztabu Generalnego WP gen. Grzegorza Korczyca, dowódców  3., 8. i 9. DP, przedstawicieli organów bezpieczeństwa oraz wojewodów lubelskiego i rzeszowskiego, a także Głównego Pełnomocnika Rządu d/s Ewakuacji, Jerzego Bednarza oraz przedstawiciela rządu USRR. Postanowiono wówczas skierować na teren południowo-wschodniej Polski 3., 8. i 9. DP[31]. 27 sierpnia wojewoda lubelski W. Rózga, wydał odezwę do ludności ukraińskiej, w której zapowiedziano użycie wojska do akcji przesiedleńczej, celem zabezpieczenia mienia i życia przesiedleńców przed "terrorystycznymi bandami zbrodniczych elementów"[32]. 8 września 1945 r. J. Bednarz w tajnym piśmie do MAP, przeznaczonym dla Stanisława Wolskiego, poinformował o podjętych przygotowaniach do przymusowej akcji przesiedleńczej[33].

3 września 1945 r. do południowo-wschodniej Polski skierowano 3, 8 i 9 DP Wojska Polskiego, których głównym celem było wysiedlenie Ukraińców. Potwierdzeniem tego była decyzja Wojewódzkiego Komitetu Bezpieczeństwa w Rzeszowie, który do tej akcji nakazał przeznaczyć 2/3 stanu osobowego pułków[34]. Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie zalecał nawet wysiedlić rodziny mieszane jeżeli ojciec nie był Polakiem[35]. Wojsko wysiedlało całe wsie dając ich mieszkańcom około 2 godzin na przygotowanie się do wyjazdu. Często akcji towarzyszyła brutalność wojska. Przykładem niech będzie wieś Zawadka Morochowska, gdzie 34 pułk piechoty w trzech akcjach zamordował ponad 96 osób[36] oraz Terka, gdzie oddział 36 Komendy Wojsk Ochrony Pogranicza z Wołkowyji zamordował 33 Ukraińców[37]. Niestety takie traktowanie ludności ukraińskiej miało zwolenników wśród niektórych nawet generałów. 24 marca 1946 r. szef Sztabu Okręgu Wojskowego nr V gen. bryg. Adam Daszkiewicz zalecał, "żeby wojsko uważało wszystkich mężczyzn Ukraińców za bandytów, zabierało ich i część rozstrzeliwało"[38]. Mimo, że część oficerów nie podzielała tego poglądu, to jednak ofiary śmiertelne wśród ukraińskich cywilów nie należały do rzadkości. Do tego część żołnierzy uległa swawoli wobec ukraińskiej ludności cywilnej. Było to dość powszechne, o czym świadczą wspomnienia ludności ukraińskiej. Potwierdzał to także dowódca 8 DP, który domagał się od władz zwierzchnich "przyśpieszenia wymiaru sprawiedliwości oraz możliwości stosowania surowych sankcji, jak to miało miejsce w czasie działań wojennych"[39]. Także dowódca Okręgu Wojskowego nr V gen. dyw. Mikołaj Więckowski zobowiązywał moralnie oficerów, aby "niezwłocznie położyli kres tym wszystkim bezeceństwom i maltretowaniu niewinnej ludności cywilnej woj. rzeszowskiego”[40]. Dokumenty jednak świadczą, że nie udało się zapobiec dalszym ekscesom i nadużyciom popełnianym przez żołnierzy[41].

Zastosowany przymus spowodował stanowcze przeciwdziałanie wysiedleniu ze strony UPA. Nastąpiła rozbudowa jej struktur w Polsce. W kwietniu 1945 r. utworzono 6 Okręg Wojskowy UPA "San", obejmujący tereny południowo-wschodniej Polski. Na czele siatki cywilnej (Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów) stanął Jarosław Staruch ps. "Stiah", a dowódcą UPA został Mirosław Onyszkiewicz ps. "Orest". Podlegało mu 4-5 macierzystych sotni. Stan ten zmienił się jesienią 1945 r., gdy wysiedleniem zajęło się WP[42]. W krótkim czasie siły UPA wzrosły czterokrotnie i w maju 1946 r. liczyły 16-17 sotni (około 2 tys. osób)[43]. 9 września 1945 r. dowództwo UPA w Polsce rozkazało: "by tam, gdzie nasze oddziały zbrojne będą miały dobrą możliwość przeprowadzenia akcji bojowych przeciwko tym, którzy prowadzą wysiedlenie - niezwłocznie wykonać ten rozkaz. Niszczyć wszystkie komisje przesiedleńcze i wszystkich tych, którzy zmuszają do wysiedlenia. [...] Wysiedlone, opuszczone wsie, obowiązkowo spalić, tak żeby nie ostały się żadne budynki ani materiały budowlane. Przed spaleniem, o ile jest taka możliwość, zabezpieczyć przydatne nam mienie, które pozostawiono w tych wsiach”[44]. Wyjazd ludności ukraińskiej stanowił dla UPA  realne zagrożenie utraty zaplecza oraz kanałów kontaktowych z Zachodem, stawiał pod znakiem zapytania dalszą działalność na tym terenie. Dlatego też podjęła ona takie działania, które zabezpieczały ludność cywilną od polskich napadów, zapobiegały przesiedleniu i umożliwiały dalszą działalność UPA także po wysiedleniu ludności. Paraliżowano szlaki komunikacyjne, wysadzając mosty i tory kolejowe, przygotowywano zasadzki i atakowano oddziały wojska, napadano na urzędy przesiedleńcze i stacje załadowcze[45]. Prowadzono masową działalność propagandową i agitacyjną, którą objęto nie tylko ludność ukraińską, ale też polską. Apelowano również do Wojska Polskiego, aby zaprzestało przesiedleń i przyłączyło się do UPA w walce z "imperializmem bolszewickim"[46]. W październiku 1945 r. wystosowano, w tłumaczeniu na kilka języków, list otwarty "Do całego świata cywilizowanego", w którym poinformowano społeczność międzynarodową o tragicznej sytuacji Ukraińców w Polsce[47]. Wspomniane działania spowodowały, że cywilna ludność ukraińska, a przynajmniej jej znaczna część, zaczęła uważać oddziały UPA za obrońców jej życia i mienia. Niestety akcje podziemia ukraińskiego pociągały za sobą brutalizację działań ze strony wojska. W konsekwencji ofiarą w walce miedzy UPA a wojskiem stała się ukraińska ludność cywilna.

W czasie akcji wysiedleńczej pojawiło się wiele trudności organizacyjnych, które hamowały akcję. Jedną z podstawowych był brak dostatecznej ilości środków transportowych i z problemem tym władze nie uporały się do jej końca.  Lokalna administracja nie była w stanie dostarczyć wystarczającej ilości podwód, gdyż ludność uchylała się od tego obowiązku[48]. Z kolei brak odpowiedniej ilości taboru kolejowego powodował, że ludność czekała na załadunek od kilku, a nawet kilkudziesięciu dni. Wspomniane piętrzące się trudności umożliwiały ludność ukraińskiej ucieczkę i powrót do swych domostw.

Do specyficznych problemów należała kwestia wysiedlenia Łemków. Ta regionalna grupa ukraińska w pozostaniu na ojcowiźnie starała się wykorzystać fakt pominięcia ich w układzie z 9 wrzesnia 1944 r., co sprzyjało powstawaniu wielu rozbieżnych interpretacji. 15 września 1945 r. mieszkańcy gminy Komańcza, wraz z greckokatolickim duchowieństwem, wystosowali petycję do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego z prośbą o nie przesiedlanie ich. Petycja została poparta przez Radę i Zarząd Gminy Komańcza[49]. Jednak na wniosek wojewody rzeszowskiego została rozpatrzona negatywnie. Ponownie wystosowano petycje 28 i 29 września do ministra Bezpieczeństwa Publicznego[50], 16 lutego 1946 r. do ministra Obrony Narodowej[51], a 18 lutego do premiera, ministrów Obrony Narodowej i Sprawiedliwości oraz wojewody rzeszowskiego i starosty sanockiego[52]. Powyższe działania Łemków uzyskały poparcie Powiatowej Międzypartyjnej Komisji Porozumiewawczej w Sanoku, która wystosowała do MAP memoriał, domagając się w nim m.in.: wstrzymania akcji wysiedleńczej w powiecie, natychmiastowego odsunięcia wojska od jej kierownictwa oraz przekazania całej inicjatywy w ręce władz administracji ogólnej"[53]. 19 kwietnia 1946 r. W. Gomułka w piśmie do wiceministra Administracji Publicznej W. Wolskiego poprosił o natychmiastowe wydanie poleceń właściwym instytucjom "zabraniające  surowo stosowanie jakiegokolwiek przymusu przy wysiedlaniu Łemków"[54]. 24 kwietnia MAP zarządziło przeprowadzenie wysiedlenia, wyrażając jednocześnie zgodę na pozostawienie "elementu lojalnego wobec Państwa" oraz małżeństw mieszanych[55]. Jednak, jak wynika z dokumentów, władze wojewódzkie i przesiedleńcze nie zastosowały się do powyższych zaleceń, gdyż jak uważał J. Bednarz "kwestia zlikwidowania mniejszości narodowych leży na sercu wszystkim obywatelom polskim, dlatego też i miejscowe społeczeństwo winno przyczynić się do zlikwidowania tego zagadnienia"[56].

Wspomniane już trudności znacznie opóźniały akcję wysiedleńczą. Jednocześnie zbliżał się ostateczny termin jej zakończenia (15 czerwca 1946 r.). W celu jej przyśpieszenia, 5 kwietnia 1946 r. utworzono Grupę Operacyjną "Rzeszów" pod dowództwem gen. bryg. Jana Rotkiewicza, z zadaniem całkowitego i szybkiego przeprowadzenia przesiedlenia ludności ukraińskiej. Natomiast zastępca szefa Sztabu Generalnego WP gen. bryg. Stefan Mossor rozkazał do 15 czerwca wysiedlić ponad 14 tys. rodzin. Jednocześnie nakazano dowódcom 8 i 9 DP zwiększyć liczbę wysiedlanych rodzin ze 100 do minimum 500 dziennie na dywizję[57]. Kierując się tym rozkazem 34. pp pod dowództwem ppłk. Jana Gerharda (późniejszy autor „Łun w Bieszczadach” - powieści, która będąc obowiązkową lekturą szkolną w PRL, zafałszowała obraz konfliktu polsko-ukraińskiego w Bieszczadach), w ciągu pierwszych dwóch tygodni czerwca wysiedlił z górzystego pow. leskiego 1 848 rodzin, czyli 10 578 osób[58]. Podkreślmy, że spośród nich 1 722 rodziny (9 617 osób) z wsi graniczących z USRR zostały przepędzone na drugą stronę bez możności zabrania czegokolwiek i w dodatku bez dokumentów przesiedleńczych[59]. 34. pp nie przerwał tej akcji mimo interwencji gen. S. Mossora u dowódcy GO "Rzeszów" gen. J. Rotkiewicza[60]. Ogółem jednostki WP do końca czerwca 1946 r. wysiedliły 236 799 osób. Razem więc od 15 października 1944 r. przesiedlono 121 521 rodzin (478 486 osób)[61]. Rozpoczęto rozwiązywanie komisji przesiedleńczych, jednak nadal trwało wysiedlanie pojedynczych rodzin. D grudnia 1946 r. objęto nim 9571 osób[62]. Zatem, w latach 1944-1946 przesiedlono ogółem do USRR 488 057 osób. Dla porównania, w tym okresie z USRR do Polski przybyło 787 674 osoby, w tym 742 453 Polaków i 33 105 Żydów[63].

Akcją wysiedleńczą władze objęły również duchowieństwo greckokatolickie i prawosławne. Władze uważały, że duchowieństwo obu wyznań przeciwne jest akcji i agituje za pozostaniem ludności, a jej wysiedlenie doprowadziłoby w praktyce do likwidacji obu kościołów. Takie działanie było zgodne z ówczesną polityką narodowościową, a także wyznaniową. W przypadku Kościoła greckokatolickiego władze przystąpiły do jego likwidacji po zastosowaniu wobec niego represji w ZSRR. 21 września 1945 r. aresztowano ordynariusza diecezji przemyskiej bp Jozafata Kocyłowśkiego. Najpierw uwięziono go na zamku w Rzeszowie, a następnie 18 stycznia 1946 r. wraz z księdzem Bazylim Hrynykiem przewieziono do Mościsk, celem przekazania ich władzom radzieckim. Z niewyjaśnionych do końca przyczyn zostali zwolnieni i powrócili do Przemyśla. Prawdopodobnie strona polska dokonała aresztowania bez porozumienia z władzami radzieckimi, które na taką ewentualność nie były jeszcze przygotowane[64]. Poza tym aresztowanie samego ordynariusza nie rozwiązywało problemu, gdyż nadal działała kapituła, której przewodniczył bp Hryhorij Łakota. 11 kwietnia 1946 r. odbyła się w Przemyślu narada z udziałem wicewojewody rzeszowskiego, dyrektora jednego z departamentów MAP oraz dowódcy jednostek bezpieczeństwa, milicji i wojska, a także tajnego doradcy NKWD d/s bezpieczeństwa płk M. Nowikowa. Wówczas zapadła decyzja o wysiedleniu Ukraińców z Przemyśla, łącznie z bp. J. Kocyłowskim. Przy czym płk. Nowikow wziął na siebie wszystkie sprawy związane z aresztowaniem biskupa i 15 przedstawicieli kapituły[65]. 26 czerwca 1946 r. ponownie aresztowano biskupów oraz 13 członków kapituły, a następnie przekazano ich władzom sowieckim. W wyniku tortur fizycznych i psychicznych oraz warunków panujących w obozach, w których ich osadzono, zmarli. Tylko trzem członkom kapituły (księża: Bazyli Hrynyk, Mykoła Deńko, Bazyli Pynyło) udało się uniknąć aresztowania, którzy następnie podejęli próbę uregulowania spraw związanych z zarządzaniem diecezją, pod nieobecność biskupów. Jednak w wyniku akcji „Wisła”, działania te zakończyło się niepowodzeniem. Badacze przyjmują, że w latach 1944-1946 zginęło co najmniej 23 księży greckokatolickich, a około 300 wysiedlono. Zlikwidowano niemal wszystkie domy zakonne, instytucje i organizacje religijne[66]. Władze nie przyjęły, śladem strony radzieckiej, jednak żadnych form prawnych w likwidacji Kościoła greckokatolickiego w Polsce. Uznały, że wysiedlenie wiernych i duchownych automatycznie rozwiązało problem.

W przypadku Kościoła prawosławnego władzom zależało na podporządkowaniu go sobie, a następnie wykorzystaniu w walce z Kościołem rzymskokatolickim. Dlatego zdecydowano się wysiedlić duchowieństwo prawosławne tylko z terenów zamieszkanych przez ludność ukraińską. Niestety nie dysponujemy przy tym liczbami, bowiem nad tym zagadnieniem nie podjęto jeszcze wnikliwych badań. W okresie deportacji życie straciło kilkunastu księży[67]. Mimo protestu lubelskiego biskupa prawosławnego Tymoteja, wysiedlono część duchowieństwa prawosławnego[68] oraz członków Konsystorza Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego z Chełma[69]. Tych ostatnich wysiedlono z nakazu starosty chełmskiego, mimo że władze zwierzchnie zaleciły wstrzymanie tej akcji. Zdaniem władz, w wyniku akcji wysiedleńczej w województwie lubelskim liczba parafii prawosławnych zmniejszyła się do siedmiu i jednego klasztoru[70], gdy w rzeczywistości było 12 parafii i 32 filie, obsługiwanych przez 16 duchownych. Z kolei na Łemkowszczyźnie działało 9 parafii i 19 filii, obsługiwanych przez 6 popów[71]. W 1946 r. formalnie zlikwidowano prawosławne diecezje: chełmsko-podlaską i krakowsko-łemkowską[72].

Oficjalnie przesiedlenie, a w rzeczywistości wysiedlenie, ludności ukraińskiej z Polski do ZSRR zakończono 15 czerwca 1946 r. Protokół końcowy został podpisany przez obie strony w Warszawie 6 maja 1947 r., czyli w pierwszych dniach trwania akcji „Wisła”. Liczba wysiedlonych, ok. 500 tys. osób, świadczyła, że władze nie osiągnęły zamierzonego celu, gdyż pozostało w Polsce jeszcze ok. 200 tys. Ukraińców. Taki stan oznaczał, że władze kierując się dążeniem do zbudowania jednonarodowej Polski, podejmą kolejną akcję wysiedleńczą Ukraińców.

 

[1] R. Drozd, Polityka władz wobec ludności ukraińskiej w Polsce w latach 1944-1989, Warszawa 2001, s. 30-31.

[2] Archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji (AMSWiA), Ministerstwo Administracji Publicznej (MAP), sygn. 184. Pismo starosty nowosądeckiego do UW w Krakowie z 30 stycznia 1946 r. W zawartym tam opisie ulotki ukraińskiej podana jest liczba 1 mln. Ukraińców w Polsce. Taką liczbę podaje również I. Blum, Udział Wojska Polskiego w walce o utrwalenie władzy ludowej. Walki z bandami UPA, "Wojskowy Przegląd Historyczny" 1959, nr 1, s. 3. Na 650 tys. osób szacują ich A.B. Szcześniak, W.Z. Szota, Droga do nikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce, Warszawa  1973, s. 213 oraz K. Podlaski,  Białorusini, LitwiniUkraińcy - nasi wrogowie czy bracia?, Białystok 1990, s. 77-78. A Maryański, Narodowości świata, Warszawa 1988, s. 21-22, podaje liczbę 600 tys. Ukraińców. Również taką liczbę przyjmuje T.A. Olszański, Konflikt polsko-ukraiński 1943-1947, "Więź" 1991, nr 11-12, s. 228. Podkreślić należy, że wszystkie dane nie obejmują Ukraińców żyjących na terenach północnego Podlasia.

[3] AAN, GPRd/sELU, sygn. 397/1. Instrukcja wykonawcza do układu z 9 września 1944 r. w sprawie przesiedlenia ludności ukraińskiej z Polski i obywateli polskich z USRR z  września 1944 r. Instrukcja ta  także zachowała się w Archiwum Państwowym we Wrocławiu (APW), Wojewódzki Oddział Państwowego Urzędu  Repatriacyjnego (WO PUR), sygn. 2. Instrukcję tę uzupełniono następnie 2 stycznia 1945 r.

[4] P. Skrzynecki. Wysiedlenie ludności ukraińskiej z Polski w latach 1944-1946, Warszawa 1988, s. 7.

[5] J. Pisuliński, Przesiedlenia Ukraińców do ZSRR w latach 1944-1946, „Biuletyn Instytutu Pamieci Narodowej” 2001, nr 8, s. 38.

[6] AMSWiA, PKWN, sygn. 6. Pismo wojewody lubelskiego Kazimierza Sidora do Prezydium KRN i PKWN w sprawie przesiedlenia Ukraińców z 2 listopada 1944 r.

[7] AAN, GPRd/sELU, sygn. 397/164. Wniosek Państwowego Urzędu Repatriacyjnego przyjęty przez Radę Ministrów w dniu 13 lutego 1945 r.; R. Drozd, I. Hałagida, Ukraińcy w Polsce 1944-1989. Walka o tożsamość (Dokumenty i materiały), Warszawa 1999, dok. 2. Wniosek PUR przyjęty przez rząd w sprawie przyśpieszenia przesiedlenia ludności ukraińskiej z 13 lutego 1945 r., s. 33-34.

[8]AMSWiA, MSW-I, sygn. 9. Protokół z posiedzenia  kolegium MSW odbytego w dniu  5 czerwca 1956 r.

[9] 1947. Propamiatna knyha. Opr. B. Huk. Warszawa 1997, s. 393. Podawana jest także liczba 540 osób (Repatriacja czy deportacja. Przesiedlenie Ukraińców z Polski do ZSRR 1944-1946,T.I, Dokumenty 1944-1945, pod red. E. Misiły, Warszawa 1996, dok. 30. Raport operacyjny nr 1 dowódcy 2  Samodzielnego Batalionu Operacyjnego KBW w sprawie pacyfikacji wsi Lubliniec Stary z 24 marca 1945 r., s. 94-95).

[10] 1947. Propamiatna knyha…, s. 160. Podawana jest także liczba 260 osób. (Repatriacja czy deportacja..., T.I, dok.  36. Raport operacyjny nr 6 dowódcy 2 Samodzielnego Batalionu Operacyjnego KBW z pacyfikacji wsi Gorajec z 6 kwietnia 1945 r., s. 104-105; M. Siwicki. ieje konfliktów polsko-ukraińskich. T.III, Warszawa 1994, s. 206).

[11] Repatriacja czy deportacja..., T.I, dok. 26. Pismo przedstawiciela rejonowego rządu d/s ewakuacji ludności ukraińskiej w Przemyślu do przedstawiciela wojewódzkiego do spraw ewakuacji w Jarosławiu w sprawie akcji przesiedleńczej na terenie powiatu brzozowskiego z 7 marca 1945 r., s. 86-88.

[12] G. Motyka, Tak było w Bieszczadach. Walki polsko-ukraińskie 1943-1948, Warszawa 1999, s. 260.

[13] M. Siwicki, Dzieje konfliktów..., s. 215-219.

[14] G. Motyka, Tak było w Bieszczadach..., s. 259.

[15] AMSWiA, MAP, sygn. 72.  Protokół z wyniku badań Komisji w sprawie zbrodni popełnionej we wsi Wierzchowiny z 15 czerwca 1945 r.; H. Pająk, Za samostijną Ukrainę, Lublin 1992, s. 88-90; M. Siwicki. Dzieje konfliktów..., s. 151-154.

[16] A.B. Szcześniak, W. Z. Szota, Droga do nikąd. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej likwidacja w Polsce, Warszawa 1973, s.281.

[17] G. Motyka, Tak było w Bieszczadach..., s. 262.

[18] Tamże, s. 255.

[19] Repatriacja czy deportacja..., T.I, dok. 26.  Pismo przedstawiciela rejonowego rządu d/s ewakuacji ludności ukraińskiej w Przemyślu do przedstawiciela wojewódzkiego do spraw ewakuacji w Jarosławiu w sprawie akcji przesiedleńczej na terenie powiatu brzozowskiego z 7 marca 1945 r., s. 86-87.

[20] A.L. Sowa, Stosunki polsko-ukraińskie1939-1947, Kraków 1998, s. 289.

[21] A. Chmielarz, Ukraińskie tropy. Dokumenty, "Karta" 1991, nr 4, dok. 1. Instrukcja KC PPR nr 1/26/45-Z [b.d.], s. 132-133.

[22] Tamże, dok.  3. Załącznik nr 3 do meldunku sytuacyjnego nr 32 z 5 kwietnia 1945 r., s. 134-135; dok. 4. Instrukcja KC PPR nr 3/28/III/45-ZK [b.d.], s. 134-135; patrz także: M. Korkuć, Prowokacyjna działalność UB i KBW, [w:] Dzieje Podkarpacia, T. I, Krosno 1996, s. 207-235.

[23] Kronika parafii w Oleszycach, "Karta"  1997, nr 22, s.54-55.

[24] AAN, GPRd/s ELU, sygn. 397/165.Pismo przedstawiciela rejonowego PKWN d/s ewakuacji Józefa Bednarza do starostów: łańcuckiego, jarosławskiego i przeworskiego w sprawie przeciwdziałania napadom rabunkowym z 13 listopada 1944 r.

[25] G. Motyka, Od Wołynia do akcji "Wisła", "Więź" 1998, nr 3, s. 125-126.

[26] G. Motyka, R. Wnuk, Pany i rezuny. Współpraca AK-WiN i UPA 1945-1947, Warszawa 1997, s. 85-121.

[27] Tamże, s. 155-171; Motyka G., Atak na Hrubieszów, "Zeszyty Historyczne WiN" 1996, nr 8, s. 87-96; H. Pająk, Za samostijną..., s. 51-72.

[28] AAN, GPRd/s ELU, sygn. 397/164. Sprawozdanie z działalności Głównego Przedstawiciela do Spraw Ewakuacji i zamierzenia na przyszłość z  załącznikami z 10 lipca 1945 r.

[29]R. Drozd, Polityka władz…, s. 42-43.

[30] AAN, KC PPR, sygn. 295/VII-158, Protokół z konferencji w MAP z udziałem przedstawicieli ludności ukraińskiej z 24 lipca 1945 r.

[31] I. Biłas, Likwidacja Greckokatolickiej Diecezji Przemyskiej oraz tragiczne losy jej ordynariusza biskupa Jozafata Kocyłowskiego w kontekście polityki wyznaniowej ZSRR, [w:] Polska - Ukraina  1000 lat sąsiedztwa. Pod red. S. Stępnia. T. III, Przemyśl 1996, s. 286.

[32] AAN, GPRd/sELU, sygn. 397/179. Odezwa wojewody lubelskiego do ludności ukraińskiej z 27 sierpnia 1945 r.

[33] AMSWiA, MAP, sygn. 304. Tajne pismo J. Bednarza do Stanisława Wolskiego dotyczące przygotowań do akcji przesiedleńczej z 8 września 1945 r.

[34] S. Chojnecki, Organizacja i działalność bojowa Grupy Operacyjnej "Rzeszów" (kwiecień- październik 1946), "Zeszyty Naukowe WAP" 1987, nr 3, s. 140. W całości do wysiedlenia ludności został użyty 32 pp 8DP (CAW, Sztab Generalny WP, sygn. IV.111.608. Raport -sprawozdanie z dokonanej kontroli biegu akcji zwalczania bandytyzmu przez jednostki 8 DP i 9 DP i wysiedlenia ludności ukraińskiej w województwie rzeszowskim i lubelskim z lutego 1946r.).

[35] AMSWiA, MAP, sygn. 134. Sprawozdanie sytuacyjne wojewody rzeszowskiego za luty 1946 r. z 15 marca 1946 r..

[36] M. Siwicki, Dzieje konfliktów..., s. 315-319.

[37] Tamże, s. 332-347.

[38] Repatriacja czy deportacja. Przesiedlenie Ukraińców z Polski do USRR 1944-1946. T. 2. Dokumenty 1946. Pod red. E. Misiły, Warszawa 1999, dok. 40. Raport specjalny szefa Głównego Zarządu Informacji WP dla szefa Sztabu Generalnego WP z 6 kwietnia 1946 r., s.93-95.

[39] Centralne Archiwum Wojskowe (CAW), Sztab Generalny WP, sygn. IV.111.458. Pismo dowódcy 8 DP płk. dypl. Habowskiego do Sztabu Generalnego z 4 kwietnia 1946 r.

[40] Repatriacja czy deportacja... T. 2, Dokumenty 1946, Warszawa 1999, dok. 146. Pismo dowódcy Okręgu Wojskowego nr V  do dowódców i ich zastępców GO "Rzeszów", 8 i 9 DP oraz 8 i 9 Oddziału WOP w sprawie nadużyć popełnionych przez wojsko z 8 sierpnia 1946 r., s. 289.

[41] Patrz: Repatriacja czy deportacja... T. 2. dok. 168. Pismo naczelnika  Wydziału Informacyjnego  MIP do podsekretarza stanu PRM w związku z wysiedleniem mieszkańców wsi Rabe z 16 listopada 1946 r., s. 333-334.

[42] Patrz: R. Drozd, Ukraińska Powstańcza Armia. Dokumenty-struktury, Warszawa 1998, s. 209-257.

[43] G. Motyka, Od Wołynia do akcji "Wisła"..., s.123 -126.

[44] Repatriacja czy deportacja..., T. 1, dok. 84. Rozkaz  dowództwa 6 Okręgu Wojennego UPA w sprawie wysiedlenia Ukraińców przez WP z 9 września 1945 r., s. 200-202.

[45] AMSWiA, UPA, sygn. X/40. Zawiadomienie oddziału UPA o przeprowadzeniu działań przeciwko wysiedlaniu lusności ukraińskiej z 9 marca 1946 r.

[46] Patrz: R. Drozd, Ukraińska Powstańcza Armia..., s. 158-206.

[47] AMSWiA, OUN, sygn. IX/4. "Do całego świata cywilizowanego!" - list otwarty Ukraińców mieszkających za linią Curzona z października 1945 r.

[48] APKr, UW, sygn. 1070. Pismo MAP do wojewody krakowskiego w sprawie dostarczenia podwód z 27 marca 1945 r.

[49] AMSWiA, MAP, sygn. 304. Petycja mieszkańców Gminy Komańcza do MBP z 15 września 1945 r.

[50] Tamże. Petycja ludności rusko-ukraińskiej z pow. sanockiego do MBP z  28 września 1945 r.

[51] AAN, GPRd/sELU, sygn. 397/164. Petycja sołtysów z gminy Komańcza z 16 lutego 1946 r.

[52] Tamże. Petycja mieszkańców gminy Komańcza z 18 lutego 1946 r..

[53] AMSWiA, MAP, sygn. 304. Memoriał Powiatowej Międzypartyjnej Komisji Porozumiewawczej w Sanoku do MAP w sprawie przesiedlenia ludności ukraińskiej z 6 października 1945 r.

[54] Repatriacja czy deportacja..., T. 2, dok. 45. Pismo W. Gomułki do W. Wolskiego w sprawie zaprzestania przymusowego wysiedlenia Łemków z 19 kwietnia 1946 r., s.103-104.

[55] APKr, UW, sygn. 1082. Pismo  UW w Krakowie do  starosty nowosądeckiego w sprawie wysiedlenia Łemków z 7 maja 1946 r.

[56] APKr, UW,  sygn. 1070, Pismo Głównego Przedstawiciela Rządu RP do Spraw Ewakuacji J. Bednarza do UW w Krakowie w sprawie dostarczenia podwód z 4 stycznia 1946 r.

[57] Akcja "Wisła". Dokumenty, opr. E. Misiło, Warszawa 1993, s. 16 (wstęp).

[58] CAW, Sztab Generalny WP, sygn. IV.111.480. Sprawozdanie dowódcy GO "Rzeszów" gen. Rotkiewicza dla Szefa Sztabu Generalnego WP z całości akcji wysiedleńczej na terenie woj. rzeszowskiego z 12 lipca 1946 r.

[59] Repatriacja czy deportacja..., T. 2. dok. 106. Pismo głównego przedstawiciela rządu do spraw ewakuacji ludności ukraińskiej do dowództwa  Okręgu Wojskowego nr V i wiceministra Administracji Publicznej w sprawie wysiedlenia Ukraińców z powiatu leskiego z 11 czerwca 1946 r., s. 205-206; dok. 112. Pismo głównego pełnomocnika rządu USRR do spraw ewakuacji ludności ukraińskiej z Polski do J. Bednarza w sprawie kontynuowania przez wojsko wysiedlenia Ukraińców z powiatu leskiego z 15 czerwca 1946 r., s. 213.

[60] Tamże, dok. 105. Szyfrogram nr 122 i 127 zastępcy szefa Sztabu Generalnego WP do dowódcy GO "Rzeszów"  z 9 czerwca 1946 r., s. 203-204.

[61] Deportacji. Zachidni zemli Ukrajiny kincia 30-ch - poczatku 50-ch  rr. Dokumenty, materiały, spohady. T. 2. 1946-1947 rr., Lwiw 1998, dok. 43. Sprawozdanie końcowe głównego pełnomocnika rządu USRR do spraw ewakuacji Ukraińców z Polski z 14 lutego 1947 r., s. 173. Patrz także: CAW, Sztab Generalny WP, sygn. IV.111.480. Sprawozdanie Dowództwa Okręgu Wojskowego nr 7 dla Szefa Sztabu Generalnego WP z zakończenia akcji przesiedleńczej ludności ukraińskiej z terenu woj. lubelskiego z 29 lipca 1946 r. tamże,  Sprawozdanie dowódcy GO "Rzeszów" gen.  Rotkiewicza dla Szefa Sztabu Generalnego WP z całości akcji wysiedleńczej na terenie woj. rzeszowskiego z 12 lipca 1946 r.

[62] Deportacji..., T. 2, dok. 43. Sprawozdanie końcowe głównego pełnomocnika rządu USRR do spraw ewakuacji Ukraińców z Polski z 14 lutego 1947 r., s. 173; A. B. Szcześniak, W. Z. Szota, Droga do nikąd..., s. 231.

[63] Repatriacja czy deportacja..., T. 1, s. 14 (wstęp).

[64] Taką ewentualność przyjmuje również I. Biłas, Likwidacja Greckokatolickiej Diecezji Przemyskiej oraz tragiczne losy jej ordynariusza biskupa Jozafata Kocyłowskiego w kontekście polityki wyznaniowej ZSRR, [w:] Polska-Ukraina 1000 lat sąsiedztwa, t.III, pod red. S. Stępnia, Przemyśl 1999, s. 287.

[65] Tamże, s. 287-288.

[66] E. Misiło, Hrekokatołyćka Cerkwa u Polszczi (1944-1947), [w:] Ukrajina i Polszcza miż mynułym i majbutnim, Lwiw 1991, s. 104-106; I. Harasym, Hreko-katołyćka Cerkwa naperedodni ta pisla akcji "Wisła", [w:] U poszukach prawdy pro akcju "Wisła". Upor. M. Kozaka, Peremyszl 1998, s. 21; patrz także: I. Hałagida, Wykaz parafii przemyskiej diecezji greckokatolickiej w Polsce oraz składu osobowego kapituły tejże diecezji z 1946 roku (dokumenty z Archiwum Akt Nowych), [w:] Między Odrą i Dnieprem. Wyznania i narody cz. II. Pod red. T. Stegnera, Gdańsk 2000, s. 266-304.

[67] Patrz: M. Siwicki, Dzieje konfliktów polsko-ukraińskich. T. III, Warszawa 1994.

[68] AAN, MAP, sygn. 1051. Pismo Departamentu Wyznaniowego MAP do Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie w sprawie duchowieństwa prawosławnego z 15 grudnia 1945 r.

[69] Tamże. Pismo Departamentu Wyznaniowego MAP do wojewody lubelskiego w sprawie duchowieństwa prawosławnego z 15 września 1945 r.

[70] Tamże. Pismo Warszawskiego Duchownego Konsystorza Prawosławnego do Departamentu Wyznaniowego MAP z 30 października 1946 r.

[71]G. Kuprianowicz, Akcja „Wisła” a Kościół prawosławny, [w:] Akcja „Wisła”, pod red. J. Pisulińskiego, Warszawa 2003, s. 159.

[72] Diecezje te zostały utworzone z myślą o ukrainizacji prawosławia w 1940 r. Na czele diecezji Chełmsko-Podlaskiej stanął bp I. Ohijenko, a Krakowsko-Łemkowskiej - bp P. Wydybid-Rudenko.

Kontakt

logo UTH beztlo60Ukraińskie Towarzystwo Historyczne w Polsce

ul. Kościeliska 7
03-614 Warszarwa